Gazpacho po portugalsku

gazpacho-1a-horz

         Od ponad roku współpracuję z podróżniczym Magazynem Voyage. Uwielbiam te kulinarne „podróże”, które odbywam dzięki pracy dla Voyage. Często moje teksty muszą dotyczyć nie tylko konkretnego kraju ale bardziej specyficznie regionu lub miasta. Czasami mogę skonsultować menu z autorem tekstu podróżniczego (któremu mój materiał towarzyszy) częściej jednak muszę sama zgłębić i rozpracować tradycje kulinarne danego regionu.
To bardzo fascynujące zajęcie i z reguły wciąga mnie na cały dzień. Jeśli byłam w danym miejscu- sięgam do moich przepastnych „przepisowych zeszytów” i przenoszę się w „czasoprzestrzeni” na inny kontynent 5, 10, 15, 20 lat temu. Nagle z odchłani mojej pamięci wynurzają się miejsca, zapachy, smaki, kolory, aromaty i przede wszystkim ludzie, ludzie, ludzie. Ci, którzy potraw uczyli mnie gotować, ci którzy odkrywali przede mną nowe smaki i Ci, dla których dane mi było gdzieś na drugim końcu świata gotować. (więcej o tym piszę tutaj)

       Zdarza się jednak, również tak, że muszę napisać o tradycjach kulinarnych miejsca, w którym jeszcze nigdy nie byłam. Wtedy buszując po Internecie  zgłębiam menu lokalnych restauracji, szukam małych producentów i wytwórców żywności, czytam o zwyczajach kuchennych regionu o jego historii i kulinarnej tradycji. Przepadam z zupełnym kretesem przeznaczając na to dużo więcej czasu niż powinnam takie to jest fascynujące i wciągające. Dowiaduję się o nowych potrawach, nowych sposobach przyrządzania starych receptur a czasami nawet o składnikach, o których istnieniu nie miałam do tej pory bladego pojęcia.

      Często tak mnie zaintryguje opisywane miejsce, że budzi się we mnie pragnienie aby tam pojechać tylko po to aby skosztować tych wszystkich specjałów. Oczywiście mogę sobie je sama ugotować (co oczywiście robię, wypróbowując przepisy dla Voyage) ale to przecież nie to samo- sami wiecie.

W ten właśnie sposób zapragnęłam pojechać do Alentejo południowego regionu Portugalii, gdzie serwują to oto gazpacho. Robią to tam po swojemu, inaczej niż w sąsiedniej Hiszpanii, dodają do zupy pokruszony czerstwy chleb. Czyni on portugalskie gazpacho daniem nie tylko ożywczym i dodającym ochłody w upalne lato ale jednocześnie bardzo sycącym. Spróbujcie koniecznie- jeśli możecie to w Alantejo -jeśli nie, to chociaż w swojej kuchni. Na nieodpuszczające tego pięknego lata upały przepis IDEALNY!

Przepis ukazał się w 2014 roku, we wrześniowym numerze magazynu Voyage.

IMG_9094-horz

11 Komentarzy Gazpacho po portugalsku

  1. Łukasz

    Gazpacho należy do moich ulubionych zup. Zawiera w sobie wszystko to, co w najlepsze latem. To smak słońca ukryty w każdym jednym składniku. Spowodowałaś, że marzę aby pojechać do Alentejo i przekonać się, czy jest równie wspaniałe, co moje ukochane gazpacho z sąsiedniej krainy. Tymczasem wypróbuję je w domu. Dziękuję za poszerzenie moich horyzontów. 🙂

    Odpowiedz
    1. Kinga GreenMorning.pl

      Łukasz a ja dziękuję za piękny komentarz, który zachęcił mnie do odwiedzenia Twojego ŚWIETNEGO bloga. Masz we mnie nową czytelniczkę.
      pozdrawiam.

      Odpowiedz
      1. Łukasz

        Dziękuję Kingo! Bardzo się cieszę, że zyskałem w Tobie nową czytelniczkę. Schlebia mi to niesamowicie. Szczególnie dlatego, że Twoje zdjęcia są dla mnie olbrzymią inspiracją już od dawna. W nadchodzący weekend przygotowuję gazpacho z Twojego przepisu. Pomidory na działce już dojrzały, więc czas wypełnić ich przeznaczenie. Serdecznie pozdrawiam!

Skomentuj Łukasz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *