Pierogi z jagodami

IMG_0245-tile

Drogi Tato z Rybnika,

       Od paru tygodni nie mogę przestać myśleć o Panu i niewyobrażalnej tragedii jaka spotkała Pańską rodzinę.

       Nie potrafię i nawet nie chcę wyobrazić sobie co Pan teraz przeżywa.

       Za to bardzo dobrze potrafię sobie wyobrazić, że podobna sytuacja mogła by przydarzyć się mnie. Tak, tak- nie jestem jedną z tych, która powie „nie wyobrażam sobie jak można zapomnieć o swoim dziecku, mnie to by się nigdy nie zdarzyło”. Otóż niestety- jestem świadoma tego, że zarówno mnie jak i wszystkim dookoła zdarza się zapominać o dzieciach nagminnie. Codziennie popełniamy grzech zapomnienia wobec naszych najmłodszych. Nie pamiętamy o złożonych im obietnicach, o ich prawach, o tym, że powinny być w naszym życiu najważniejsze, że bycie rodzicem to wielka odpowiedzialność i obowiązek. Zapominamy, że dzieci zwyczajnie potrzebują naszego czasu i świadomej obecności, że muszą być dla nas ważniejsze niż kolejna sprawa do załatwienia, kolejne nadgodziny do wypracowania, kolejny projekt do zrealizowania, kolejny dom do wybudowania, samochód do kupienia, telefon do wykonania, e-mail do przeczytania, czy nawet mundialowi  mecz do obejrzenia.

      Komu z nas nie zdarza się zapominać? Mnie nagminnie. Średnio raz na tydzień zapominam o spakowaniu drugiego śniadania do tornistra mojego syna. Jestem mistrzynią w zapominaniu o dodatkowych zajęciach Kacpra, wie o tym najlepiej „Pani od angielskiego” która dobija się bezskutecznie do naszego domu z częstotliwością raz na miesiąc. Zapominam o wywiadówkach, torbie na basen i wycieczce szkolnej (goniliście kiedyś samochodem szkolny autobus wycieczkowy?- mnie się zdarzyło!). Tego dnia kiedy usłyszałam o tragedii Taty z Rybnika wysłałam męża z synem na urodziny do koleżanki. (Dlaczego nie pojechałam sama? – miałam 30 pilnych spraw do zrobienia). Chłopaki wrócili po półgodziny bardzo rozczarowani bo okazało się, że urodziny dziewczynki  dopiero będą…za parę dni…  a ja- roztargniona matka- po prostu pomyliłam daty.

     Co roztargniona matka ma na swoje usprawiedliwienie? Że pracuję na 2 etatach, że prowadzi firmę i bloga i tysiące kursów i jeszcze zaczyna swoją „karierę” fotografa kulinarnego, że nie śpi po nocach żeby się dokształcać, że stara się jednocześnie nie rezygnować ze swoich praktyk medytacyjnych, ze swoich zobowiązań wobec przyjaciół, że ma ogród do wyplewienia i dom w wiecznym remoncie. Czy to wszystko wystarczy aby być usprawiedliwioną i móc zapominać???

     Powiecie pewnie: cóż znaczą twoje i nasze drobne zapomnienia wobec tego czego dopuścił się Tata z Rybnika?

      Pomyślmy jednak przez chwilę. Czy wszystkie te  nasze drobne zaniedbania złożone razem w jakimś niefortunnym czasie czy miejscu  nie mogłyby dać mieszanki wybuchowej większego kalibru? Czy zawsze jesteśmy nieskazitelni i zawsze o wszystkim pamiętamy? Czy może czasami , choć zupełnie nieświadomie,  tylko dzięki ogromnemu szczęściu udaje nam się uniknąć wielkiej tragedii?

    I wreszcie- Czy coraz częściej, niestety, nie zdarza nam się zapominać o czymś fundamentalnym?- Że oto właśnie tu i teraz na naszych oczach  toczy się kolejny ważny dzień z życia naszego dziecka. Że suma tych dni złoży się na coś niezwykle ważnego- jedyny, niepowtarzalny i wyjątkowy czas jakim jest dzieciństwo naszego dziecka. I jeszcze, że każde z naszych dzieci ma tylko jedno dzieciństwo a my w dużej mierze kreujemy to jak będzie ono wyglądać i jaki wpływ będzie mieć na jego późniejsze losy?

     Ile błędów popełniamy? O ilu sprawach nie pamiętamy? Jakie wielkie mamy szczęście, że los nas za to nie karze w tak okrutny sposób jak Tatę z Rybnika? Dostajemy za to swoje kolejne szanse byśmy mogli nasze błędy poprawić. Doceńmy to!

IMG_4717-tilebb

Drogi Tato z Rybnika,

Myślę o Panu codziennie,

myślę kiedy odkładam kolejną niecierpiąca zwłoki sprawę do załatwienia i idę grać z moim synkiem w piłkę,

myślę kiedy wychodzę wcześniej z pracy, choć roboty jest tyle, że nie powinnam i biegnę, żeby odebrać go wcześniej ze szkoły,

myślę kiedy planuje przesiedzieć kolejną noc w Internecie ale jednak rezygnuję bo wiem, ze następnego dnia będę nieprzytomna a tym samym niedostępna dla mojego dziecka,

myślę kiedy mój synek przychodzi z jakąś ważną dla niego sprawą, a ja mu już nie odpowiadam „nie widzisz, że pracuję”- gryzę się w język i wysłuchuję uważnie,

myślę kiedy zawracam i jadę dodatkowe 5 km , żeby jednak wrócić do szkoły, odnaleźć synka i wręczyć mu pudełko na śniadanie które zostawił w samochodzie,

myślę nawet teraz kiedy to piszę, że to już chyba czas kończyć i iść odciągnąć dziecko od komputera i spędzić z nim więcej czasu.

       Myślę o Panu za każdym razem kiedy staję przed wyborem- „pędzić, zaniedbać, zapomnieć” … czy… „zwolnić, być świadomym i  pamiętać”.

      Wiem, że to bardzo trudne i łatwo się w tym na co dzień pogubić. Dlatego nie osądzam i nie potępiam. Uważam, że nie mam do tego moralnego prawa. Za to składam ręce i dziękuję za wszystkie te (niekoniecznie zasłużone) drugie, trzecie i dziesiąte szanse. Szanse, które dostałam od losu abym mogła się postarać i być lepszym rodzicem. Dzięki Panu doceniam je jeszcze mocniej. Zrozumiałam, że to nie takie oczywiste, że są ludzie którzy oddaliby wszystko co mają, nawet pewnie życie, za choćby jedną taką dodatkową szansę. Nie cofną jednak czasu (tak samo jak Pan) choć z pewnością bardzo by chcieli.

     Dlatego nie rzucam kamieniem, nie mówię „jak Pan mógł”  tylko jestem Panu niezmiernie wdzięczna.  Za co ? Za lekcję z której mogę się uczyć  równocześnie nie doświadczając przeogromnej rodzinnej  tragedii. Mam ten komfort, że mogę myśleć tylko o Panu bo o Pana córeczce ( i tym co przeszła), jak bardzo bym nie próbowała, myśleć po prostu nie potrafię.  Pan zapewne myśli o niej nieustannie a o tym co przeżywała będzie Pan myślał do końca życia.

IMG_5041-tile

Drogi Tato z Rybnika,

myślałam o Panu i dziś, kiedy z premedytacją nie poszłam do pracy za to leżałam z moim dzieckiem na trawniku w naszym ogrodzie. Patrzyliśmy w chmury i wymyślaliśmy dla nich nazwy. Wszystkie moje jakoś dziwnie przypominały  torty i ciastka za to chmury mojego syna pełne były Supermenów, Spidermanów i Halcków. Siedzieliśmy potem na werandzie i graliśmy w warcaby i właśnie wtedy zrealizowałam, że moje dziecko wyrosło i wcale nie muszę już mu dawać forów a wręcz przeciwnie muszę się nieźle nagłówkować żeby w te warcaby z nim wygrać. Potem zrobiliśmy i spałaszowaliśmy razem ulubione pierogi jagodowe na obiad i właśnie kiedy staliśmy przed lustrem w łazience kłócąc się w zaparte kto ma bardziej granatowy język, mój synek nagle zapytał:

-Ale dziś fajnie. Co to za święto? Nie musiałaś dziś być w pracy?

-Musiałam.

-I nie masz żadnych zdjęć do robienia?

-Mam.

-I żadnych artykułów do pisania?

-Mam.

-I żadnych listów na które musisz koniecznie odpisać?

-Oj mam- całą masę .

-Więc dlaczego tego wszystkiego nie robisz , tylko bawisz się ze mną?

 – Dostałam zwolnienie.

-Od kogo?

-Od pewnego Pana .

-Oj to fajny ten Pan, jak się nazywa?

-Tata z Rybnika.

 -Oj to chyba go nie znam…. ale wiesz co?  …i tak mu ode mnie podziękuj.

*

Drogi Tato z Rybnika

– DZIĘKUJĘ.

IMG_4709-tilebbv

31 Komentarzy Pierogi z jagodami

  1. Kinga Kornacka

    ie znałam historii taty z Rybnika, ale ja tym bardziej (jako ta osoba z drugiej strony – dziecko) nie powinnam go oceniać. W każdym razie twoja historia brzmi w przeciwieństwie do tego wspaniale. Obyś tą lekcję zapamiętała na dłużej 🙂

    Odpowiedz
    1. Kinga GreenMorning.pl

      Mnie historia uderzyła pewnego ranka obuchem w głowę kiedy nie zdążyłam i na czas nie wyciszyłam radia na wiadomości. Robię tak często (wyciszam wiadomości) bo w nich ostatnio same takie „rewelacje” lub jeszcze lepiej kłócący i kompromitujący się politycy. Wolę tego nie słuchać, trochę mi lżej bez tego w życiu.

      Odpowiedz
  2. trzcinowisko

    Dobrze jest czytać coś co tak bardzo przypomina własne myśli. Ludzie uważają że tylko innym zdarzają się takie rzeczy. Dlatego tak łatwo osądzać. Ja po pierwsze myślę o nim i współczuję…nie wyobrażam sobie tej tragedii i przeraża mnie chłód i nad innych. Tak łatwo kogoś zgnoić. A przecież żaden osąd nie będzie ostrzejszy niż jego samego….dzięki za wpis.

    Odpowiedz
    1. Kinga GreenMorning.pl

      Tak, Tata z Rybnika ma swoje piekło, nasze małe piekiełka mu już zupełnie nie potrzebne.
      Dzięki za Twój głos w tej sprawie.

      Odpowiedz
  3. AniaW

    Pięknie to Pani napisała…
    Nie nam jest oceniać Tatę z Rybnika..chociaż nie powiem w pierwszym momencie też to zrobiłam, że jak mógł?? Dalej tego nie pojmuję, ale już nie oceniam..i bardzo mu współczuję.

    Odpowiedz
    1. Kinga GreenMorning.pl

      Ja też nie pojmuję. Co sobie próbuję wyobrazić to mi się w mózgu i sercu włącza jakaś blokada. To jest dla normalnego człowieka chyba przerażająco niewyobrażalne.

      Odpowiedz
  4. GosiaZ

    Bardzo trafny i smutny tekstt. Moje odczucia są takie same, to mogło zdarzyć się każdemu. A że sama też jestem roztargniona (klucze pozostawione w skrzynce na listy to przypadek z zeszłego tygodnia) i sama czasem mam problem ze znalezieniem równowagi między życiem rodzinnym a realizacją własnych pasji, to mnie ta tragedia też tak osobiście wstrząsnęła…Bardzo mu współczuję.

    Odpowiedz
    1. Kinga GreenMorning.pl

      „Klucze w skrzynce na list”- witaj w klubie.
      Dziś od rana bezskutecznie szukam swoich do samochodu, zajrzałam już wszędzie łącznie z lodówką. Nie ma! Gdzie tym razem je wcisnęłam? Nie mam bladego pojęcia.

      Odpowiedz
  5. Vanilia81

    Boziu Kinga, wiedziała, że jesteś mi bliska, czytając bloga czułam, że to te same fale, a ten dzisiejszy wpis…Czułam dokładnie to co Ty, tak jak Ty ani przez sekundę nie było we mnie potępienia, tylko ogromne współczucie. Świat zwariował w tej gonitwie, jestem pewna, że te chmurki na niebie formowała dla Was mała córeczka p.z Rybnika
    Przytulam mocno!

    Odpowiedz
    1. Kinga GreenMorning.pl

      Świat to my i jeśli nie damy się zwariować to naprawdę możemy coś na nim zmienić. Mocno w to wierzę.
      pozdrawiam

      Odpowiedz
  6. Renata

    Jestem wdzięczna za ten wpis, za takie podejście do sprawy. Ja też nie zdążyłam odciąć się od tej historii i poznałam ją. Obciążyła mnie… Teraz myślę o niej jak o lekcji i czuję, że tak jest mi lżej.
    Cieszę się, że dziś spóźniłam sie do pracy, bo postanowiłam nie poganiać młodszej córki, tylko zjeść z nią śniadanie:)

    Odpowiedz
    1. Kinga GreenMorning.pl

      Renato, mnie też ta historia nie dawała spokoju, więc musiałam ją przerobić na coś pozytywnego w swoim życiu, inaczej bym zwariowała.
      pozdrawiam Ciebie i córeczkę 🙂

      Odpowiedz
    1. Kinga GreenMorning.pl

      Ewelajna byłam dziś na Twoim blogu- jak tam u Ciebie pięknie. Jak Ty ładnie fotografujesz.
      pozdrawiam serdecznie i będę zaglądać częściej.

      Odpowiedz
  7. Aga

    Nie oglądam telewizji, nie słucham wiadomości a i tak ta informacja do mnie dotarła. Trudno potępić, budzi się raczej współczucie, że tak bardzo można dać się zdominować przez system, że zapomina się o rzeczach najważniejszych. Zasady religijne z różnych stron świata zapomniane prze nas chyba trzeba by wprowadzić w życie: bądź tu i teraz, współodczuwaj, jeżeli jesteś bez winy to rzuć w niego kamień… i wiele innych pozwalających utrzymać nam się w jakiejś równowadze i harmonii. Twój wpis na prawdę zrobił na mnie duże wrażenie, i chyba na każdym rodzicu, żyjącym w tym zwariowanym świecie, który sami sobie stwarzamy… Bo oprócz tego, ze mamy dbać o siebie dane nam było troszczyć się o inne, najbliższe sercu istoty.

    Odpowiedz
    1. Kinga GreenMorning.pl

      Aga, życie nie jest takie proste ani usłane różami. Znam takich którzy tak fanatycznie przestrzegają zasad religijnych, że dawno przestali być współczującymi ludźmi. Nie potrafią dostrzec fundamentalnych prawd religijnych. No ale to temat na inną dyskusję.
      Dzięki za Twój głos w dyskusji.

      Odpowiedz
  8. Anandamai

    Myślę, że potrzeba ogromnej empatii , by spojrzeć na tragedię w Rybniku w ten sposób . I myślę , że Ty Cintamani ją masz i jeszcze zrozumienie , oraz współczucie . Dziękuje Ci za to , że pokazałaś jak czerpać z tego naukę . Jak w praktyczny sposób, uczyć się na błędach innych , będąc im jednocześnie wdzięcznym za to ,że nie musimy sami ponosić konsekwencji , dźwigać ciężaru własnych pomyłek , złych wyborów , lub po prostu roztargnienia . Kiedyś na jednym z wykładów usłyszałam , że są trzy źródła , trzy sposoby na pobieranie nauki . Pierwszy to ten z pism świętych , ludzie którzy uczą się i postępują według nich są najmądrzejsi i nie popełniają błędów , w dzisiejszych czasach jest ich niewielu . Drugi sposób , to nauka na błędach innych , to też bardzo dobry sposób . Trzeci to nauka na własnych błędach , niestety najbardziej bolesna i niestety jest nas , czyli ludzi którzy uczą się w ten sposób najwięcej . Zastanawiam się jeszcze z czego to wynika , no i niestety wychodzi na to że z ignorancji i wielkiego Ego . Tak czy inaczej jeszcze raz dziękuję , za …. za lekcję !

    Odpowiedz
    1. Kinga GreenMorning.pl

      Anandamai,
      Dokładnie o tym samym myślałam pisząc ten tekst. O 3 sposobach zdobywania wiedzy opisywanych w Wedach. Mam trochę przemyśleń na ten temat i pewnie kiedyś o tym szerzej napiszę. Dzięki za piękny komentarz.

      Odpowiedz
  9. Ala

    Przepiękne zdjecia
    Przypomniałaś mi Kingo ,że już czas na pierogi z jagodami
    A odnośnie Taty z Rybnika , mam podobne odczucia , wiem – to maleństwo miało okrutną śmierć ,ale jej tata ma teraz okrutnie już na zawsze 🙁

    Odpowiedz
      1. Ala

        byłam normalnie , tylko złe wieści u bliskich znajomych- same nie potrzebne , tragiczne wypadki, śmierć i ciężkie obrażenia , wyssały ze mnie energie
        Teraz czekam na gości i to takie Słodziaki, to radość i energia wraca

  10. AS

    Ja kiedy usłyszałam o tej tragedii to pierwsze co pomyślałam, że to musiał być człowiek na „wyższym” stanowisku. Ten człowiek umarł za życia i już nic z tym zrobić nie może.
    Dziękuję za Twój wpis i kolejną lekcję, którą wynoszę z tego bloga.

    Odpowiedz
  11. ziołowa

    Prowadząc swoją dzialalnośc blogową odkryłam, mże można spotkac ludzi myślących podobnie i już nie czuc się samotną wyspą pośród morza wyrzeczeń i pretensji. Taki ten czas teraźniejszy, że spotykamy się – myślący inaczej. Nie czujemy potrzeby osądzania, mamy tylko chęc połączenia się w wielkim bólu z człowiekiem dla nas obcym i zrozumienia dla jego wielkiej tragedii. Morze miłości, które dryfuje od nas do wszystkich zabieganych, nie orientujących się, co ważne bardziej, a co mniej – powinno pomóc. Ja mam taką nadzieję. Cieszę, się, że cię znalazłam – jeszcze jedną osobę pełną pokory i miłości.

    Odpowiedz
  12. Małgosia

    Kingo, też jestem z Rybnika. Nasłuchałam się wielu wzburzonych teorii, pustych rozmów pełnych niesprawiedliwych oskarżeń, widziałam zacięte twarze starszych pań nie potrafiących zrozumieć, widziałam załzawione oczy przypadkiem przechodzącego mężczyzny, który głośno zwrócił im uwagę. Stały później jak wbite w ziemię, o niczym nie miały pojęcia i wątpię, by zrozumiały. Słyszałam opowieści lekarzy i pielęgniarek z izby przyjęć o tej sprawie i przez kilka dni nie zmrużyłam oka. Myślałam wiele i wiem, że ja też nie jestem idealną matką, też zapominam, zbyt często idę na łatwiznę. Przecież praca jest o wiele prostsza niż rozwiązanie niejednego dziecięcego problemu. Dziś nikt nie mówi już o tej sprawie, szybko przycichła. To dobrze, bo chociaż ludzie o niej nie mówią, rodzina tamtej dziewczynki nigdy nie zapomni, a tamten tata już zawsze będzie musiał żyć ze świadomością, że wtedy zwyczajnie i po ludzku zapomniał. Nie wyobrażam sobie, co czułabym na jego miejscu – chyba nic, bo zwyczajnie pękłoby mi serce. Na samą myśl o tym nie mogę powstrzymać łez. Masz rację, powinniśmy być bliżej naszych dzieci i tych małych i tych zupełnie większych. Ja też się postaram, bo tak daleko jestem od ideału. Dziś też zrobię pierogi z jagodami – zupełnie takie same jak Twoje i zawiozę je mojej starszej córce, która właśnie koczuje u babci. Ucieszy się, bo bardzo je lubi.

    Odpowiedz
  13. Magda

    spłakałam się w środku nocy porządnie…….Mądry, cudownie mądry głos, w tej smutnej sprawie… Pójdę teraz spać, żeby jutro mieć siłę na piękny dzień z moimi dziećmi. DZIĘKUJĘ.

    Odpowiedz
  14. Zgubiłamiła

    Ale z Ciebie jest mądra Kobieta. Płaczę prawie nad każdym postem (co trochę głupio wygląda jak robi się to w pracy). Nigdy nie zapomnę o tym Tacie ani o tym tekście.
    Kamila

    Odpowiedz
    1. Kinga GreenMorning.pl

      Kamilo,
      czytasz mnie w pracy????
      Rozumiem, ze to tylko dlatego żeby mieć więcej czasu dla dzieci, po pracy 😉

      pozdrawiam i dziękuję za cudny komentarz.

      Odpowiedz

Skomentuj Kinga GreenMorning.pl Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *