Przyjęcie na plaży

    Choć to przecież jeszcze wakacje, za oknem szaro-buro i leje.  Postanowiłam więc dziś podarować Wam trochę słońca. Oto sesja, która ukazała się w sierpniowym wydaniu magazynu Weranda a powstała w czerwcu tego roku w niezwykłym miejscu. I nie, nie była to żadna dzika plaża:)

    Tło dla dzisiejszej sesji, stanowi część ogródka w pięknej miejscowości Bardo, na Dolnym Śląsku. Ogródek należy do cudownej pary, kreatywnych ludzi- Kasi i Arka Kowalczyk, którzy prowadzą sklep  KREDENS BABCI HELI   Zajrzyjcie tam koniecznie- tylko ostrzegam, że przepadniecie i wydacie fortunę. Wszystkie piękne przedmioty, które widzicie na dzisiejszych zdjęciach- pochodzą ze sklepu lub prywatnej kolekcji jego właścicieli. 

   Kasię i Arka poznałam – jak wielu wspaniałych ludzi- na moim kursie fotografii kulinarnej. Przyjechali uczyć się jak jeszcze lepiej prezentować piękne rzeczy ze swojego sklepu na zdjęciach. Kiedy tylko ich spotkałam- wiedziałam od razu, że musze odwiedzić ich sklep, dom i ogród. 

   Nie zawiodłam się a nawet lepiej napisać, że to co zobaczyłam na miejscu, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. To, że stacjonarny sklep będzie pięknym miejscem wiedziałam od razu ale dom i ogród Państwa Kowalczyk- przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Przepadłam na długi tydzień w który udało mi się zrobić 4 duże sesje magazynowe. 

     M.in. tą prezentowaną dziś. Powstała na kawałku „prywatnej plaży” w ogrodzie Kasi i Arka. Kawałek ziemi 5 na 5 metrów, wysypano piaskiem, ogrodzono wiklinowym płotem, posadzono trawy i rośliny, które rosną nad morzem, ustawiono piękny biało niebieski kosz plażowy. Są też paliki jak te od falochronów, są inne dekoracje pomalowane na intensywny kolor navy blue. Są poduszki w marynistyczne wzory, muszle, druciane kosze- sceneria idealna – żeby powstała sesja plażowa. 

   Kasiu, Arku- dziękuję za Waszą całą pomoc i gratuluję dobrego gustu, kreatywności i determinacji we wprowadzaniu nawet najbardziej szalonych pomysłów dekoratorskich do swojego otoczenia. Praca z Wami to była czysta przyjemność. Będą do Was wracać- bo takiego nagromadzenia pięknych przedmiotów na jeden metr kwadratowy nie widziałam chyba jeszcze nigdzie (a wiele już w życiu widziałam :). Cieszę się, że Was spotkałam- myślę, że zrobimy jeszcze wiele sesji razem 🙂 



Gruszki- karnawałowe przyjęcie!

       Witam serdecznie i prezentuję gruszkowo-karnawałową sesję, która powstała na zlecenie magazynu Weranda i ukazała się w styczniowym wydaniu właśnie dostępnym w kioskach.      Znajdziecie w Werandzie przepisy na prezentowane na dzisiejszych zdjęciach cuda. Autorką większości przepisów jest Anna Simon- bo to we współpracy z nią powstała dzisiejsza sesja.   A więc zapraszam do kiosku po przepisy na: likier gruszkowy, gruszkowe prosecco; sałatkę z gruszką, serami pleśniowymi, winogronami, grejpfrutem i figami; gruszki marynowane i zapiekane z serowym nadzieniem oraz pyszny flammkuchen z plastrami gruszek.      Jest jeszcze przepis na proste mini tarty z gruszką oraz gruszkowy pikantny czatnej- pasujący dobrze do deski serów. Wszystkie propozycje idealne na karnawałowe przyjęcie- proste w wykonaniu a z „efektem wow”. Życzę smacznego i udanego przyjęcia- pamiętajcie- każdy pretekst jest dobry aby zaprosić przyjaciół i dobrze się bawić w ich towarzystwie. 



Ziemniaczki w makowej panierce- makowa sesja do Weranda Country

     Pomysł na sesję o maku chodził za mną już od paru lat. Uwielbiam używać w kuchni mak biały, który nie jest u nas zbyt popularny (z wyjątkiem Rogali Swiętomarcińskich).
   Ja znam go z kuchni bengalskiej gdzie wykorzystywany jest (w przeciwieństwie do polskiej) właściwie tylko do dań słonych. Służy jako zagęstnik do sosów i zup, jako baza do kotlecików, jako dodatek do mąk przy wypiekach placków roti.
W prezentowanym dziś przepisie na ziemniaczki, mak występuje w roli nietypowej i pysznej panierki. To danie warte jest całego zachodu mielenia , moczenia, macerowania i smażenia. Obiecuję, że rezultat was zachwyci.

Prezentowana dzisiaj sesja powstała przy współpracy z Anią Simon (Aniu dziękuję Ci bardzo!) a wykonana została na zlecenie magazynu Weranda Country i ukazała się w grudniowym wydaniu. W magazynie znalazły się przepisy na: wegańską panna cottę na mleku makowym z sosem z czerwonych pomarańczy(najbardziej smakująca świętami panna-cotta jaką jadłam w życiu),rogale św. Marcina z nadzieniem z białego maku, pastę fasolową z makiem do smarowania pieczywa, burgerowe kotleciki z białego maku, makowe świąteczne pralinki oraz prezentowany Wam poniżej (dzięki uprzejmości redakcji) przepis na ….



Kolorowe Kalafiory- sesja dla magazynu Weranda Country

      Moi Drodzy, dziś garść inspiracji kalafiorowych. Trwa właśnie sezon na to niedoceniane u nas (choć powszechnie jedzone) warzywo. A ja w magazynie Weranda Country zachęcam i pokazuję co ciekawego można z kalafiora wyczarować.
      Zapraszam do kiosku po bieżący numer magazynu a w nim, przepisy na takie cuda jak: ryż z kalafiora, kalafiorowe muffinki czekoladowe(!!!), pizza na kalafiorowym spodzie, pasta do chleba z pieczonego kalafiora, sałatka z surowym kalafiorem czy pyszna zupa krem kalafiorowo-rozmarynowa. To jak? Dacie się zaskoczyć??

     Sesja powstała w lutym podczas mojego sycylijskiego maratonu zdjęciowego w którym dzielnie wspomagała mnie Ania Simon- moja wspaniała asystentka (Aniu-dziękuję- bez Ciebie ta sesja by nie powstała). Zima to sycylijski sezon na kalafiory a te fioletowe są tu najbardziej popularne. Czyż nie są piękne?? Odkąd je zobaczyłam po raz pierwszy na targu w Katanii (dobrych parę lat temu) zawsze marzyłam aby poświęcić temu pięknemu warzywu osobną sesję.     Więc kiedy powstawały plany na zimowe fotografowanie letnich sesji dla polskich magazynów i zdecydowałam się robić to na Sycylii pierwszą sesją na mojej liście była oczywiście ta o kolorowych kalafiorach. Ale, rzecz jasno, bez przygód się nie obyło.Bo jak to często bywa, możesz mieć swój plan ale… życie i tak cię zaskoczy.          Prawdę mówiąc zrobiłam cały ten fotograficzny wysiłek z pewnego powodu: ruszyłam się ze studia, zapakowałam całą walizkę sprzętu i gratów do stylizacji i poleciałam na drugi koniec Europy głównie w…. poszukiwaniu pięknego LETNIEGO światła, którego o tej porze roku na Sycylii zawsze dostatek (a w Polsce brak).

   Jednak kiedy przyszła pora na fotografowanie sesji z kalafiorami od rana na niebie nie było widać słońca tylko ciężkie burzowe chmury. Było tak ciemno, że z pewnością moje warszawskie studio z polską lutową pogodą byłoby sto razy jaśniejsze. Do tego chmury były tylko zapowiedzią tego co miało wydarzyć się wkrótce. A było to coś podobnego do małego dwudniowego huraganu, który postrącał połowę dachówek z naszego dachu.
     Więc patrząc na dzisiejsze zdjęcia i nieciekawe na nich światło weźcie poprawkę na to, że robiłam je w kompletnych ciemnościach (jak tylko przestawałam fotografować włączałam światło) z wichurą trzaskającą mi cały czas okiennicami i zrzucającą dachówki niemal pod nogi. No i jeszcze w temperaturze 10’C bo jedynym źródłem ciepła w miejscu gdzie fotografowałam był otwarty kominek a ja nie chciałam mieć od niego żółtych poblasków na zdjęciach.

    Ot, dzień jak codzień w mojej pracy zawodowej. A raczej dwa dni bo tyle trwała ta sesja. Kiedy się skończyła- skończył się i huragan i ulewa i dantejskie ciemności. Wyszło słońce i Sycylia znowu zaczęła być moim rajem fotograficznym. Dlaczego nie powtórzyłam sesji jeszcze raz lub nie poczekałam na ładniejszą pogodę? Nie mogłam, to był maraton. W kolejce czekały następne sesje i następni modele. Może sycylijskie kalafiory po prostu chciały się Wam zaprezentować nie letnio lecz jesiennie??? A ja się po prostu musiałam- jak to zwykle w mojej pracy bywa -z większym lub mniejszym sukcesem dostosować. Mam nadzieję, że tym razem mi się choć trochę udało? Co sądzicie??

ps. Czy fioletowe kalafiory smakują inaczej niż nasze białe?? Nie- są tak samo pyszne 🙂

Pozdrawiam serdecznie znad miski pysznej, gorącej kalafiorowej zupy.



Zapisy na letnie kursy fotografii kulinarnej

       Witam serdecznie, Moi Drodzy i uprzejmie donoszę, że właśnie otworzyłam zapisy na moje wakacyjne kursy fotografii kulinarnej. Zapisywać można się jak zwykle na stronie kursowej TUTAJ wypełniając formularz zgłoszeniowy na samym dole strony. Do każdej osoby która wypełni formularz odezwę się osobiście i zaproponuję wolne terminy oraz będę dobierać w pary te osoby które chcą odbyć zajęcia w grupach dwuosobowych.
Ależ już się cieszę na spotkania z Wami, lato to taka piękna pora roku na fotografię kulinarną. Właśnie przygotowuję mój warzywniak i sadzę w nim różne warzywa, zioła i owoce. Mam nadzieję, że wyrosną do czasu kiedy odwiedzicie moje studio i będziemy je mogli sfotografować razem. To jak ? Do zobaczenia niebawem?



Mój mały-duży sukces

         Moim Drodzy, dziś chcę się Wam pochwalić. Właśnie się dowiedziałam, że moja kapuściana sesja została wyróżniona i wpisana na tzw. „shortlistę” w największym konkursie fotografii kulinarnej w Europie, Pink Lady Food Photographer Of The Year.  Zostałam wyróżniona w prestiżowej kategorii „food stylist”.

      Na konkurs nadesłano prawie 10 tys. zdjęć z aż 77 krajów z czego jury wybrało paręset na tzw shortlistę we wszystkich parunastu kategoriach. To wielki sukces i docenienie, znaleźć się wśród wybrańców. Całą galerię wyróżnionych zdjęć możecie zobaczyć TUTAJ.

    A na koniec, że swojej strony chciałam bardzo pogratulować Gabrysi Sowie i Joli Balickiej- dwóm innym Polkom, które zostały wyróżnione w tej samej kategorii co ja. Dziewczyny- trzymam za Was kciuki.