Inkowe przepisy

Jakiś czas temu miałam wielką przyjemność we współpracy z marką Inka kreować przepisy na desery z użyciem moich ulubionych smakowych kaw Inka. Jest ich 4 rodzaje: miodowa, mleczna, czekoladowa i moja ulubiona- karmelowa. W kreowaniu przepisów na ciasta pomogła mi bardzo zdolna cukierniczka Kasia Kwiatkowska Od niej pochodzą przepisy na kawową babkę,  kawowy sernik, pyszny miodownik kawowy, kawowe beziki czy czekoladowe babeczki z kremem inkowym. Z moich przepisów największym przebojem okazały się bezbłędne i zabójczo proste w wykonaniu lody bananowo-karmelowo-kawowe. Pyszne i efektowne. Dołożyłam też domowej roboty cukierki inkowe (inkałki), ciasteczka kawowe, mus kawowo- budyniowy oraz niezawodne pralinki karmelowe z dodatkiem kawy. Przepisy na te wszystkie inkowe cuda -znajdziecie na stronie producenta kawy Inka  TUTAJ! Jest tam też wiele innych ciekawych propozycji dań z użyciem kawy Inka oraz z ich wegańskimi napojami roślinnymi, które od jakiegoś czasu rozgościły się na polskim rynku. A ja jeszcze koniecznie chcę napisać, że ta piękna modelka z bursztynowymi ramionami, którą widzicie na dzisiejszych zdjęciach To moja nieoceniona asystentka Renata Mogilewska-Renato-dziękuję bardzo za całą pomoc bez Ciebie ta sesja by nie powstała.



Kalendarz Inki- konkurs!!

    Zaczęło się bardzo niewinnie czyli wiadomością jakich wiele ląduje w mojej skrzynce co miesiąc. „Czy nie chciałaby Pani wykonać sesji zdjęciowej naszych produktów?” Z reguły na takie maile odpowiadam „Dziękuje serdecznie- nie pracuję w dziale fotografii reklamowej lecz zajmuje się głównie fotografowaniem dla magazynów i do książek kucharskich”.

   No, ale,  jeśli pisze do Ciebie INKA- produkt kultowy i smak twojego dzieciństwa to… jak mógłbyś odmówić??? .     A do tego jeszcze masz fotografować produkt który mocno koresponduje z twoją filozofia żywieniową- czyli mleka roślinne z nowej serii Inki… A na dodatek kiedy dostajesz „mood-board” z próbnymi oczekiwaniami odnośnie charakteru sesji i okazuje się, że nareszcie ktoś w Polsce chce od Ciebie zdjęcia jakie do tej pory sprzedawałaś tylko do Skandynawii to zaczynasz myśleć „to może być całkiem ciekawa praca!”.     Kiedy obfotografujesz mleka- zupełnie nietypowo- (zdjęcia „białe na białym” i to pod światło!!!) wysyłasz i dział reklamy jest zachwycony- zaczynasz myśleć- „Wow! W końcu trafiłeś na komercyjnego klienta z gustem i poczuciem estetyki podobnym do Twojego!!”.

    Skoro mleka poszły „jak po maśle” to dostajesz kolejne zadanie- uchwycenia na zdjęciu momentu mieszania się mleka roślinnego z kawą Inką. No i tutaj zaczyna się wyzwani, które…

    …zajęło mi ponad tydzień i pochłonęło hektolitry wylanej kawy oraz mleka aby otrzymać efekt, który widzicie na zdjęciach. A udało się dopiero po konsultacjach i dzięki pomocy paru fotografów w jednej z fotograficznych grup FB (i niech mi ktoś jeszcze kiedykolwiek powie, że branża fotografii kulinarnej to ludzie, którzy nie dzielą się wiedzą i doświadczeniem!!! Thank you  „my brothers and sisters in photography”, I could not make it without you!!! :).

    Podczas tygodnia nieudanych prób z mieszaniem się płynów, przy okazji, powstaje wiele ciekawych kawowych zdjęć- trochę z frustracji, trochę z żalu nad zmarnowanymi pięknymi aranżacjami. Kiedy w końcu udało mi się zrobić dla klienta zdjęcia o które prosił (miało być ich tylko 3) a ja mam po tygodniu pracy co najmniej paręnaście naprawdę ciekawych ujęć z kawą- postanawiam pokazać je wszystkie i wysyłam w mailu.
   Po 10 minutach dostaję informację zwrotną z tylko jednym zdaniem „Pani Kingo!!! ZANIEMÓWILIŚMY!!!” a po kolejnej pół godziny następny mail z krótkim i wymownym- „Bierzemy wszystko!!!”.

     Potem będzie kolejne zamówienie na przepisy z użyciem produktów Inki i sesjami do nich (tak odkryję przepis na jeden z najlepszych roślinnych kawowych shake’ów jakie piłam w życiu- ale o tym może kiedy indziej). A tuż przed Bożym Narodzeniem dostaję paczkę- niespodziankę a w niej te oto cudne kalendarze w których znalazły się moje zdjęcia z sesji kawowych.


Kalendarze są ogromne (mają chyba z pół metra wysokości!). Wydrukowano je na pięknym grubym fakturowym papierze. Nie wszystkie 12 zdjęć (lecz 8) jest mojego autorstwa ale wszystkie są piękne i trzymają styl. Mnie naprawdę trudno zachwycić moimi zdjęciami w druku (z reguły jest wręcz przeciwnie-bardzo na ich jakość narzekam)- tutaj jednak jestem pod wielkim wrażeniem i już wiem, że część stron z kalendarza zawiśnie jako obrazy w moim studio.

   Jeśli chcecie aby Inkowe Zdjęcia ozdobiły również Waszą kuchnię to UWAGA!! Mam dla Was w prezencie 2 sztuki „tego cudu”!!  Aby kalendarz powędrował do Ciebie- zostaw tutaj krótki (lub dłuższy) komentarz z uzasadnieniem albo może jakąś historię z kawą Inką w tle??  Z wielką ciekawością czekam na wasze zgłoszenia do 20 stycznia 2020 roku.

ps. W całej kawowej sesji niestrudzenie pomagała mi moja niezwykle zdolna, piękna i fotogeniczna asystentka (i modelka) Renata Mogilewska. Renato-dziękuję bardzo!!- bez Ciebie nie dałabym rady.