Zupa z pieczonych marchewek

IMG_1009-tilebb      Ostatnio jedna z moich czytelniczek zadała mi w mailu dość dziwne pytanie- „Co sądzisz o fioletowych marchewkach?”. Otóż jeśli jest jeszcze ktoś kogo interesuje co sądzę o fioletowych marchewkach to ogłaszam wszem i wobec, że… „sądzę, że są PYSZNE”. Tak samo jak pomarańczowe, żółte i białe, ni mniej ni więcej- tak samo. IMG_1028-tileb       Co roku uprawiam w moim ogrodzie parę odmian i kolorów jednego szczególnego warzywa specjalnie do fotografii. (Taki jestem świr fotograficzny, a co! ). W zeszłym roku były to pomidory (popatrzcie tutaj) w tym roku była marchewka. Cała marchewkowa tęcza! (Stąd moja świeża i klarowna opinia na temat każdego koloru marchewki.)  Co prawda, przez całe lato nie mogłam się zebrać, żebym wam tą marchew zfotografować i pokazać. Dopiero niedawno, kiedy wyrywałam ostatnie małe sztuki z ogrodu skonstatowałam, że przecież jeszcze w tym roku nie uwieczniłam na zdjęciach kolorowej marchewki, którą to przecież w tym celu właśnie posadziłam (taki ze mnie pokracznie zakręcony świr fotograficzny!) !  Zabrałam się wiec do dzieła a przy okazji wypróbowałam pomysł na przepis, który chodził mi po głowie już od jakiegoś czasu. IMG_1043-tile       Zupy z pieczonych warzyw goszczą dość często na naszym stole. Uwielbiamy tą z pieczonej dyni i z pieczonej papryki. Moja najlepsza pomidorowa to ta przyrządzana z pieczonych pomidorów. Uważam, że uprzednie pieczenie warzyw pomaga osiągnąć zupie lepszy, głębszy, pełniejszy smak. Tym razem postanowiłam spróbować z marchewkową i też się nie zawiodłam. Dodatek imbiru, dużej ilości soku z cytryny, pieczonego czosnku i mojego ulubionego ostatnio tymianku cytrynowego bardzo pomaga.

       Tak naprawdę to same pieczone marchewki są już wystarczająco pyszne i w takiej pieczonej formie można je pałaszować. Ja tak właśnie robię a  tylko z niewielkiej ich części robię sobie bardzo gęstą zupę, która służy mi  jako dip marchewkowy do…  marchewek.

 Jak marchewkowo- to na całego!  A co! W końcu świrom można wszystko 😉

IMG_0893-(1)-tilevv

17 Komentarzy Zupa z pieczonych marchewek

  1. margot

    Aaaaaaaa Kinga , jak mi blisko o ciebie z tym świrem ogrodniczym , ja mam podobnie, jak miałam kawałek ziemi to hodowałam po kilka rodzai jednego warzywa, nasiona ściągane przez znajomych z Szwajcarii bo w Polsce takich jeszcze nie było
    Siałam tez takie cuda jak skorzonera czy salsefia, jarmuż , sadziłam topinambur i inne cuda
    A ta zupa na twoich zdjęciach wygląda jak milion dolarów

    Odpowiedz
  2. Elfia

    Mój plan na przyszłoroczną szklarnię to pomidory we wszystkich kolorach tęczy 🙂 Może z rozpędu posieję też kolorową marchewkę?
    Pieczone warzywa odkryłam dopiero niedawno i szczerze mówiąc zastanawiam się jak mogłam do tej pory nie znać pieczonej dyni. Takie warzywka są niebezpiecznie smaczne i wciągają smakiem 🙂

    Odpowiedz
    1. Kinga GreenMorning.pl

      Koniecznie posiej marchewkę. Nie musi być w szklarni. Te kolorowe nie rosną tak duże jak zwykłe, przynajmniej u mnie nie urosły ale są równie pyszne.

      Odpowiedz
  3. Aldona

    Ale piękna ta zupa! Kolor nieziemski. Rozumiem, że robiona tylko z pomarańczowych bo z tych kolorowych wyszłoby szaro-buro.

    Odpowiedz
  4. Zuzia

    Wow, gdzie Ci się udało kupić nasiona kolorowych marchewek?? Ja w tym roku szukałam i nawet allegro mi nie pomogło.
    Zdjęcia jak zwykle zachwycające, no ale o tym to chyba już słyszałaś setki razy.

    Odpowiedz
    1. Kinga GreenMorning.pl

      Sto pierwszy raz nie zaszkodzi usłyszeć komplementu. Zawsze cieszy tak samo 😉

      Nasiona kupiłam na allegro właśnie.

      Odpowiedz
  5. Blue Raven

    Pieczone marchewki (w ogóle pieczone warzywa) do zup, do chrupania, do pasztetów i do wszystkiego. Moje najnowsze odkrycie i wielka jesienno-zimowa obsesja 🙂
    Sama robiłam niedawno zupę z pieczonych marchewek! Wdzięczna do fotografowania i pyszności do jedzenia.
    U Ciebie, jak zawsze, wygląda olśniewająco. A przepis wypróbuję, bo wariacji marchewkowych nigdy dość:)

    Odpowiedz
    1. Kinga GreenMorning.pl

      No tak, ja bez pieczonych warzyw też nie umiem egzystować w kuchni. Tak naprawdę chyba tak samo często używam i piekarnika i kuchenki do przyrządzania obiadów.
      Fakt wdzięczna do fotografii ta zupa była. Kolor załatwił wszystko.

      pozdrawiam
      Kinga

      Odpowiedz
  6. Gosen Emes

    Kinga, a jak robisz bulion warzywny? Jakieś specjalne są do niego wytyczne? 🙂 Super zupka, zapisuję do moich bezglutenowych przepisów 🙂

    Odpowiedz
    1. Kinga GreenMorning.pl

      Warzywa i przyprawy gotuję w wodzie z odrobina oliwy lub klarowanego masła, lub najpierw je podsmażam a potem gotuję, solę, przecedzam i mam bulion.

      Odpowiedz
      1. Gosen Emes

        Dziękuję 🙂 Widzisz… bo mnie bulion kojarzy się tylko z mięsem 🙂 Zatem dziękuję i dziś lub jutro zrobię tę zupkę 😀 Ale gałązek tymianku chyba nigdzie nie znajdę….

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *