Wakacje w Chorwacji

IMG_895v7-horz

Były intensywne, trwały za krótko, szybko się skończyły. Jak to wakacje. Zostaną po nich  fotografie i wspomnienia. Co zapamiętałam z mojego pierwszego pobytu w tym pięknym kraju?
IMG_9110-horz
Przede wszystkim wszechogarniający spokój i ciszę. Chorwaci jak żaden inny znany mi naród basenu Morza Śródziemnego nie wypoczywają przy głośnej muzyce. Jakie to błogosławieństwo (nawet w kurortach) słuchać na plaży szumu fal i pieśni mew zamiast uporczywego „umpa,umpa!!” lub basowego „bum,bum,bum!”, które aż wywraca trzewia. W Chorwacji nigdzie nie doświadczyłam „przemocy muzycznej” i choćby tylko za to pokochałam ten kraj miłością bezgraniczną. Nie przeszkadzały mi koncertujące wieczorami cykady czy wyśpiewujące swoje melodie miejscowe koty, nie przeszkadzały krzyki miejscowych dzieci skaczących ze skał na 5 metrową głębię.

IMG_907mm7-horz
Chorwacja miała mi jednak dużo więcej do zaoferowania niż tylko ciszę, którą tak cenię. Zapamiętam z tych wakacji przede wszystkim wioskę na północnym wybrzeżu, niedaleko Senj- taką małą, że wszyscy mieszkańcy się tu znają i mówią sobie oraz turystom „Dobar Dan”.

IMG_9805-horz

        Jedyna prowadząca do wioski droga jest tak wąska, że nie potrafią minąć się na niej dwa samochody. Jest też tak kręta, że liczne zakręty trzeba wykręcać pod stromą górkę na dwa razy. Wiedzie nad wysokim, kamienistym urwiskiem. Jazda po niej jest tak ekstremalnym przeżyciem, że kiedy w końcu dotrzesz na miejsce masz ochotę zamieszkać tu na wieczność byleby po tej drodze nie jechać jeszcze raz.

IMG_9627-horz

       Nie jest to jednak takie proste, gdyż w wiosce nie ma żadnego sklepu lub choćby kiosku. Jeśli jednak znasz tutejsze zwyczaje to codzienne podróżowanie drogą może Cię ominąć. Wystarczy zapytać miejscowych aby się dowiedzieć, że w każdy wtorek i czwartek, niewielką ciężarówką (jak on tego dokonuje po tej drodze?!)przyjeżdża Marko z warzywami a w poniedziałki, środy i piątki- piekarz z lokalnym chlebem. Że w sobotę można kupić tu lody dowiesz się od chmary lokalnych dzieciaków.

       O której przyjeżdżają samochody? Tego się nie dowiesz- bo co to za różnica. Wioska jest tak mała a wszystkie plaże tak blisko tej drogi, że po prostu usłyszysz nadjeżdżający i trąbiący przed każdym domem samochód. Ceny w samochodach bardzo przyzwoite porównywalne z tymi w Konzumach (czyli lokalnych supermarketach).
IMG_8504-horz

       Chorwacki chleb niestety bardzo mnie rozczarował i pomimo każdorazowych zapewnień piekarza, że następnym razem przywiezie „tiomnyj” chleb, za każdym razem stawałam się posiadaczką takiej samej watowatej, miękkiej, napompowanej bułki tylko w o ton ciemniejszym kolorze.

       Nie zawiodłam się jednak na chorwackich owocach i warzywach. W lipcu królują tu brzoskwinie, nektarynki, pyszne śliwki, wszechobecne arbuzy oraz zaczynają się świeże figi. Tak pysznych fig jak w Chorwacji nie jadłam nigdzie indziej. Żałowałam, że w całej wiosce owoce były jeszcze malutkie a dojrzewały tylko na jednym drzewie w opuszczonym gaju figowym. W dzień spotkać można było tam ściągnięte słodkim zapachem roje pszczół a wieczorem stado pięknych saren szukających opadniętych owoców wśród kamieni.

      W licznych przydomowych ogródkach wypatrzyłam jeszcze drzewa czereśniowe, migdałowe, oliwne, grusze, jabłonie i śliwy, jednak figowców jest tu najwięcej.

IMG_83m95-horz

      Bardzo dużo też tu winogron. Pensjonat w którym mieszkam cały jest porośnięty winoroślą, każdy pokój ma taras i balustrady owinięte kiściami winogron. Można zrywać je i wrzucać prosto do porannej owsianki. Na nieodległej wyspie Rab gdzie byliśmy przez parę dni praktycznie każdy przydomowy ogród zacieniony jest specjalnym parkanem z winorośli, zwisają one całymi kaskadami nad głowami gości w restauracyjnych ogródkach czy po prostu nad parkingami przed pensjonatami. Bardzo to malownicze.

IMG_8782-horz

       Woda w Adriatyku ma piękny lazurowy kolor i jest niesamowicie zasolona, dzięki temu chyba tak czysta i przejrzysta. W „naszej” wiosce, która jest tak właściwie portem, morze jest spokojne, bez fali, brzeg kamienisty, urwisty. Widać dokładnie dno i żyjące na nim stworzenia choć jest tu przecież głęboko nawet na 4 metry. Mamy tu jeżowce i nieliczne meduzy, duże ławice ryb mniejszych i większych. Rano i wieczorami można wypatrzeć z odległości 40-50m delfiny. W zatoce mieszkają zaledwie 2 mewy, ogromne, rozpiętością skrzydeł dorównują rozłożonym ramionom mojego dziesięcioletniego synka. Była to chyba para bo bardzo o siebie dbała i dzieliła się zdobytym jedzeniem, nie hałasowały jak nasze bałtyckie ptaki lecz w dziwny sposób wieczorami „śpiewały” naśladując różne otaczające nas dźwięki.

IMG_8870-horz

    Portu w wiosce pilnuje codziennie wieczorem rudy kot. Czuje się tu u siebie i potrafi rozłożyć na środku drogi tak że trzeba uważać aby nie przejechać mu po ogonie, którego nie ruszy nawet o cal. Kot czeka na swojego właściciela, staruszka, który jako ostatni zawsze po zmierzchu, najwolniej ze wszystkich, wiosłową a nie motorową łodzią przybija do wybrzeża. Nigdy nie ma ze sobą złowionych ryb wygląda jakby wypływał w morze z przyzwyczajenia, dla szczerej przyjemności. Sylwetka jego łodzi zmierzającej do portu codziennie towarzyszyła mi w moich wieczornych fotograficznych spacerach po wiosce.

IMG_9034-horz

    Żona właściciela łodzi oraz rudego kota usiłowała mi po chorwacki opowiedzieć historię wioski ale    niestety niewiele z tego zrozumiałam. Wioseczka jest malutka liczy wszystkiego parędziesiąt domów z czego większość to domy letniskowe i pensjonaty. Trzon i centrum osady stanowi malutki placyk z plażą, małą kapliczką i budką telefoniczną. Od placu odchodzi gęsta plątanina krętych schodków wiodących do malowniczych starych, często niezamieszkałych i popadniętych w ruinę domków. Stałych mieszkańców zostających tu na zimę jest równo 15 (wliczając w to rudego kota). Ale jeszcze 30 lat temu była w wiosce i szkoła i sklep i nawet oddział poczty. Teraz jednak młodzi stąd uciekają nie widząc przyszłości wioska żyje wyłącznie z turystów przyjeżdżających latem.

IMG_8740-horz

Nigdy się tu nie przelewało, ziemi tu tak mało, a dostęp do morza tak utrudniony, że jako pierwsi na tych terenach osiedlali się wygnańcy oraz najubożsi. Przenosili tysiące kamieni zakrywających ziemię, formując z nich na stromym wybrzeżu kilometrowe murki (charakterystyczne dla tego regionu kraju), które chroniły ich małe nieurodzajne poletka od wiatrów wywiewających tu wysuszoną ziemię w morze. Była ona dla osadników tak cenna, że pakowali ją do worków i przechowywali w zimie w swoich malutkich chałupkach. IMG_9630-horz

       A wiatry potrafią tu wiać potężne. Szczególnie lokalna BORA zawsze wiejąca z lądu w stronę morza potrafi być niszcząca i dąć z wielką siłą. W porywach nawet do 180 km/godz. Doświadczyliśmy Bory podczas naszego krótkiego pobytu w wiosce. Z dnia na dzień spokojna lazurowa tafla morza zmieniła się w skłębioną licznymi grzywami fal toń. Wystarczyło ubrać się cieplej siąść w osłoniętym od wiatru miejscu by przez długie godziny obserwować jak wiatr maluje na powierzchni wody niesamowite obrazy. Mój mąż nazwał to zjawisko „wodnymi fajerwerkami”, syn naszych przyjaciół „morskimi akwarelami”. Ja nie znalazłam właściwych słów aby to opisać. Jednak po tym co zobaczyłam wybaczyłam BORA wszystko. Nawet to, że była tak silna, że w nocy nie mogłam otworzyć drzwi od swojego pokoju bo były od zawietrznej strony, buty zaś po które właśnie mi się nie udało wyjść, zbierałam następnego ranka wśród kamieni w promieniu kilometra. Tak szybko jak się pojawiła BORA zniknęła i już po dwóch dniach mieliśmy znów wspaniałą pogodę, słońce i tylko woda w morzu stała się zimniejsza bo wiatr przemieszał ją niemiłosiernie.

IMG_9764-horz

       Nie złamało się żadne drzewo, żaden kamień w układanych setkę lat temu murkach się nie przesunął. Wszystko tu przywykło do takich zmian pogody i silnych podmuchów (choć te których doświadczyliśmy podobno były bardzo niewielkie). Kierunek wiejących wiatrów widać tu po rosnących nad woda sosnach ich gałęzie pomimo niszczącego wpływu słonej wody wyginają się w stronę morza aby nie stanowić oporu dla wiejącej z lądu Bory.

IMG_9325-horz

       Całe życie w wiosce toczy się bez oporu, niespiesznie, prosto i powtarzalnie. Dojrzeją figi, opadną migdały, z oliwek powstanie oliwa, wyjadą turyści, łodzie zostaną wciągnięte na ląd , przymocowane sznurami do nabrzeża tak aby nie zniszczyły ich silne wiatry. Rudy kot przezimuje na kanapie wraz z para staruszków aby po marcowych Borach towarzyszyć im w restaurowaniu i malowaniu wszystkiego co przez zimę zniszczyła morska słona woda. Potem przyfrunie nad zatokę ta sama para mew, uwije gniazdo gdzie złoży jaja. Wiosną pojawią się młode a wraz z nimi pierwsze warzywa w przydomowych ogródkach. W końcu przyjdzie lato i wioska zacznie tętnić życiem. Do zatoki przypłyną delfiny a do pensjonatów turyści. Sarny przyprowadzą swoje młody na ucztę do figowego gaju. Kilometry rozmarynowych wysokich parkanów wypuszczą nowe zielone pięknie pachnące pędy. Zakwitnie lawenda i pojawi się Marco w swojej rozklekotanej, pełnej owoców, ciężarówce na krętej drodze. IMG_8776-horz Wypatrujcie i nas, bo wrócimy tu na pewno! Tak jak większość osób, które urzekł czar tego miejsca. A Wy gdzie spędzacie swoje wakacje? Pochwalcie się.

IMG_9689-horz

 

23 Komentarzy Wakacje w Chorwacji

    1. Kinga GreenMorning.pl

      Oj rudzielec był cudny i zachowywał się jak model przed aparatem. Mój czarny kot nienawidzi jak go fotografować ten wydawał się do tego stworzony.
      Powodzenia w Chorwacji- już Ci zazdroszczę.

      Odpowiedz
  1. Jo

    Raj na końcu świata 😉
    Pokochałam Chorwację i ja kilka lat temu, w planach powrót, ale nie w tym roku, my byliśmy we wrześniu, figi rosły przy drogach i można było je jeść prosto z krzaka, i tam pierwszy raz widziałam brązowo-czarne, niemal oswojone, wiewiórki 😉
    P.S. Apetyczne Twoje choć nie kulinarne kadry 😉 na równi z kolorami Twojej przepięknej bluzki 😉
    Dobrze że wypoczęliście 😉

    Odpowiedz
    1. Kinga GreenMorning.pl

      Joasia, wiewiórek nie widziałam a wielka szkoda. Figi przy naszej drodze nie rosły. Tam z jednej strony była przepaść w morze a z drugiej kamieniste wzgórze.

      Ps. Bluzka jest sukienką i faktycznie wpisuje się w koloryt Chorwacji latem 🙂
      Pozdrawiam Cię serdecznie.

      Odpowiedz
  2. aska

    my byliśmy w Chorwacji 7 razy, za każdym razem wybieramy się w inne miejsce.Zjeździliśmy już prawie cały kraj , najpiękniejsze i klimatyczne są na wyspach, to właśnie one maja swój niepowtarzalny klimat tak różny od kontynentu .Na mnie największe wrażenie zrobił Hvar, choć gościliśmy w zasadzie n a wszystkich zamieszkanych i dostępnych wyspach poza Vis (moje marzenie) .Figi, cóż dla mnie bajka , 2 lata temu przywiozłam wiadro i zrobiłam pyszne dżemy , w zasadzie bez cukru, W zeszłym roku jeździłismy na dziki figi i na miejscu udało mi sie zrobic chociaz 4 słoiczki, .Kocham te figi są cudne , niepowtarzalne i jedyne w swoim rodzaju. ……..Zdjęcia są pezepiękne, uchwycenie kolorów , kontrastów, jakość, …

    Odpowiedz
    1. Kinga GreenMorning.pl

      Oj, Oj, za wiadro chorwackich fig oddałabym BARDZO wiele. Na Hvar też mieliśmy się wybrać ale nie starczyło czasu. Cóż następym razem. My przecież dopiero zaczynamy naszą przygodę z Chorwacją 🙂

      Odpowiedz
  3. stani

    Może i ja się tam kiedyś wybiorę, mam wrażenie, że takie magiczne miejsca zubożeją wraz z odchodzącymi ludźmi.
    Uwielbiam takie miejsca, gdzie czas się zatrzymał, maja w sobie to coś, czego zdefiniować nie sposób a co czuje się tylko sercem.

    Odpowiedz
    1. Kinga GreenMorning.pl

      Warto jeździć w miejsca gdzie jest się bliżej ludzi, wtedy poznaje się miejsce naprawdę. Jeśli jeździsz z biurem podróży to właściwie nie ma znaczenia w jakim kraju jesteś lądujesz w podobnym hotelu.

      Odpowiedz
  4. Zuzia z Chilli, Czosnek i Oliwa

    Ja w tym roku niestety tylko mam urlop macierzyński 😉 W Chorwacji byłam 3 lata temu, w malutkiej mieścinie Novigrad. Było tam dość podobnie do opisywanego przez Ciebie miejsca, jednak był bankomat! Była to mała wioska rybacka usadowiona na zboczu, parę domów na krzyż, kilka ośrodków i pole namiotowe. Woda była przejrzysta, zatokę otaczały góry. Był to jeden z najpiękniejszych widoków jakie widziałam w życiu 🙂 Niestety jedzenie w tamtejszych restauracjach było drogie, ale ryby były świeżutkie i pyszne.
    Pozdrawiam 🙂

    Odpowiedz
    1. Kinga GreenMorning.pl

      Zuzia, wieś z bankomatem to aglomeracja. U nas nie było żadnej restauracji w promieniu 20km, gotowaliśmy sobie sami. Było fajnie bo na zmianę z grupą przyjaciół.

      Odpowiedz
  5. Bento Monia

    Przepraszam…. tekstu nie przeczytałam… nie mogłam, zdjęcia były zbyt piękne, tekst mi przeszkadzał. Przepraszam jeszcze raz… gratuluję talentu 🙂

    Odpowiedz
    1. Kinga GreenMorning.pl

      Podróże poszerzają horyzonty i uczą tolerancji, otwierają na „inność”, uświadamiają nas, w tym, że nie jesteśmy pępkiem świata, bardzo są kształcące. Warto podróżować.

      Odpowiedz
  6. Lena

    Cudowna relacja ^^ My właśnie wybieramy się pierwszy raz do Chorwacji w tym roku i powiem szczerze, że po przeglądaniu miejsc, już nie wiem co wybrać 😀 Co osoba to opinia. A gdzie dokładnie byłaś w tym roku i w innych? Mogłabyś dać jakieś wskazówki? Właśnie szukam takich miejsce, gdzie byłoby malowniczo i spokojnie, jakieś ładne zatoczki, miejsca, roślinność, ale gdzie byłby dostęp do świeżych owoców i warzyw. Nie chcemy mieszkać wśród tłumów i kurortów, lecz fajnie, gdyby w pewnej odległości można było dojechać do jakiś większych miast coś pozwiedzać, pooglądać. Kuszą mnie też wyspy, ale już nie wiem, która najładniejsza 😀 A jak wyspa to wtedy już głównie nią penetrujemy. Całej Chorwacji w 9-10 dni nie zwiedzimy, ale co wybrać na początek? 😀
    Pozdrawiam

    Odpowiedz
    1. Kinga GreenMorning.pl

      Leno,
      Nie jestem ekspertem od Chorwacji, jak piszę powyżej byłam tam pierwszy raz , parę dni na wyspie Rab (a dokładniej na Loparze) resztę w malutkiej wiosce w okolicach Senj (nie wymienię nazwy wioski bo obiecałam znajomym, którzy nam miejsce pokazali, że nie upublicznię nazwy). Nie robiłam wcześniej rozeznania gdzie jadę bo zdałam się na znajomych. Z wysp wszyscy polecają Hvar mnie się tam nie udało dojechać w tym roku.
      W tym wątku parę komentarzy wyżej masz dziewczyny, które chwalą się, że były w Chorwacji do parę razy. napisz do nich może one pomogą i wskażą konkretne miejsca 🙂
      Powodzenia i pięknego odpoczynku.

      Odpowiedz
  7. Patrycja

    Dziękuję Ci za tą przepiękną relację – zdjęcia są czarujące 🙂 Nigdy nie byłam w tym kraju, ale może kiedyś.. nigdy nie wiadomo, co życie przyniesie 😉 My w tym roku spędziliśmy wakacje w polskich Pieninach i było cudownie, może jesienią uda nam się polecieć jeszcze na tydzień do Grecji 🙂
    pozdrawiam serdecznie!

    Odpowiedz
    1. Kinga GreenMorning.pl

      Patrycjo, ja też byłam pierwszy raz i jestem zauroczona. Polska też jest przepiękna- jeszcze tylko żeby tu rosły te figi 🙂

      Odpowiedz

Skomentuj Kinga GreenMorning.pl Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *