Wiecie, że bób jest jedną z najstarszych roślin uprawnych? Archeolodzy znajdują jego ziarna w osadach ludzkich datowanych na 10 tyś. lat przed naszą erą. Podobno był przysmakiem w starożytnej Grecji (gdzie zalecano go lekkoatletom) i w starożytnym Rzymie, gdzie karmiono nim legionistów (porcja żywieniowa- 50 ziaren. na dzień). Smażony bób był też przysmakiem biedoty rzymskiej, sprzedawano go za najmniejsze pieniądze na wszelkich zgromadzeniach, np. walkach gladiatorów. Jest więc w pewnym sensie archetypem dzisiejszego popcornu :-).
Jedzono bób w starożytnym Egipcie, Mezopotamii i Persji, potem w całej średniowiecznej Europie. Zawsze jednak był utożsamiany z dietą pospólstwa lub czasami nieurodzaju i głodu. Bób spożywano świeżo gotowany, suszono go i produkowano z niego mąką z której z kolei wyrabiano placki. Do dziś bób w formie świeżej i suszonej jest popularny głównie w krajach basenu Morza Śródziemnego, najbardziej chyba we Włoszech i Egipcie.
Bób lubią również Polacy. Ręka do góry, kto lubi!!? Zwolennicy bobu dzielą się na 2 frakcje: tych co łuskają bób przed jedzeniem i tych którzy jedzą z łupinkami. Ja nazywana w domu „francuskim pieskiem” oczywiście łuskam bób. Mój mąż zjada swój bób niełuskany a do tego jeszcze na deser wszystkie skórki z moich ziarenek. Z bobu przygotowuję również pyszną pastę do smarowania chleba oraz jedno z moich ulubionych letnich curry ( łuskany bób z papryka, młodą marchewką, młodymi ziemniaczkami z sosem śmietanowym lub z mleczka kokosowego z przyprawami).
Pierogi z bobem to mój nowy pomysł. Bardzo udany. Poprzez dodatek szałwii przypominają mi trochę ulubione ravioli z dynią. Kto nie lubi szałwii, zamiast niej może dodać do bobu- imbiru, mięty, parmezanu czy nawet czosnku. Przepis jest dość prosty jednak trochę pracochłonny: bo trzeba i wyłuskać bób i ulepić pierogi. Ze względu na tą pracochłonność ja na pierogi poświęcam po prostu jeden dzień w miesiącu. Instaluje wtedy w kuchni mój laptop i lepiąc różne rodzaje pierogów, przez cały dzień słucham z niego wykładów swojego Guru. Czasami wydaje mi się, że te pierożki są jak chińskie ciasteczka a ja zamiast wróżby zamykam w każdym z nich jakąś mądrość czy złotą myśl. Układam potem te wszystkie mądrości na tacach, wkładam na 2 godziny do zamrażalnika, po tym czasie są już na tyle zamrożone, że można je pakować do osobnych woreczków i układać na specjalnej półce w zamrażarce. Jemy je potem zawsze wtedy kiedy mamy ochotę lub kiedy ja nie mam ochoty gotować obiadu. Od dzisiaj w naszej zamrażarce do pierogów ruskich, z kapustą i grzybami, z soczewicą, oraz z jagodami i truskawkami dołączyły również te z bobem i szałwią.
Ciekawe jakie mądrości w sobie przechowują?
PIEROGI Z NADZIENIEM Z BOBU I SZAŁWI na nadzienie:
Przepis z powodzeniem można przerobić na wegański, używając do farszu oliwy z oliwek zamiast masła i zastępując śmietanę paroma łyżkami wywaru w którym gotował się bób.
|
ooooo pierogi z bobem to biorę w ciemno , wiadomo ,że poezja smakowa ,a twoje Kinga jeszcze tak zaprezentowane, że oczu nie można oderwać ,ach
Ale tu pięknie u Ciebie! I pysznie! Pozdrawiam 🙂
Alina Witam na GreenMorning. Bardzo się Cieszę, że Ci się podoba. Ten blog to jakby moje wirtualne podejmowanie gości przy stole. Miło więc Cię zadowoloną przy tym stole zobaczyć. Jeśli nie czytałaś jeszcze mojego powitalnego wpisu zachęcam, tam piszę najwięcej o idei moich starań tutaj: https://www.greenmorning.pl/witam-na-green/
Moj dziadek uwielbial bob. Nikt go w rodzinie nie rozumial jednak tego jego zamilowania do bobu (ja bylam wtedy jeszcze dosc mala). Mam na oknie jeszcze troche swiezej szalwi, wiec chyba znak, ze trzeba sprobowac. Da rade wykonac te pierozki z suszonego bobu?
Pozdrawiam!
Nigdy nie robiłam z suszonym bobem ale myślę, że się da. Będą smakowały trochę inaczej ale równie pysznie.
pozdrawiam
Kinga
ps. Mój dziadek robił najlepsze naleśniki na świecie.
Fascynująca historia bobu w pięknej oprawie :), pierożków to raczej z bobem lepić nie będę, ale na sam z masełkiem, nie raz się tego lata skuszę 😉
Joasia jesteś w lipcu w domu czy jedziesz na wakacje, planuje być w Lw. około 15tego, jeszcze nie wiem na jak długo. Jeśli na dłużej niż dzień to z miłą chęcią się spotkam 🙂