
To był dobry rok. Rok wielu nowych wyzwań i zmian w moim życiu zawodowym. Powoli zamieniam pracę fotografa kulinarnego na pracę terapeuty dla par (chcesz wiedzieć więcej ZOBACZ TUTAJ). Właśnie jestem na końcowym etapie zdobywanie certyfikacji w USA w rewolucyjnej metodzie terapeutycznej IMAGO . Właściwie to już od dobrego roku intensywnie pracuję na drugim etacie. I choć robienie zdjęć i uczenie fotografii uwielbiam to pomaganie parom przynosi niesamowitą satysfakcje i nadaje mojej pracy głębszy sens. I jeśli doba miałaby 48 godzin to zdecydowanie chciałabym robić obie rzeczy i nie rezygnować z żadnej ale… czas niestety dla mnie nie chcę się rozciągnąć więc godzenie 2 pełnych etatów skutkuje tym, że fotografii w moim 2023 roku było mniej niż w poprzednich.

Czy zamierzam zupełnie zrezygnować z fotograficznej kariery? Nie wiem – zobaczymy jak potoczy się życie, jak do tej dziedziny wkroczy sztuczna inteligencja (choć nie do końca wierzę że szybko nas wszystkich zastąpi), jak będę sobie radzić z łączeniem 2 pełnych etatów. Lubię robić w życiu nowe rzeczy, lubię nowe wyzwania, wdrapałam się na górę z napisem „fotografia kulinarna” posiedziałam na niej 10 lat, od dobrych 5 lat równolegle wchodzę na inną górę (nie planowałam, nawet nie za bardzo chciałam, życie mnie postawiło przed pewnymi lekcjami- zdałam je dość dobrze ale dopiero wtedy -kiedy po wielkich poszukiwaniach, doszkalaniu, zagranicznych warsztatach – miesiącach terapii- znalazłam kogoś kto był mi/nam w stanie pomóc. I zadziało się dokładnie tak samo jak z moimi kursami fotograficznymi. Kiedy w 2010 roku chciałam się uczyć w Polsce fotografii kulinarnej nie było za bardzo nikogo, kto chciał to robić.

Obiecałam sobie wtedy, że kiedy się nauczę- podam dalej i będę dzielić się wiedzą. Efekt był oszałamiający- przez 10 lat na kursach w modelu 1:1 przeszkoliłam około 400 osób, ludzie przyjeżdżają do mnie z całej Europy. I tak samo zadziało się w działce terapeutycznej- kiedy udało nam się z mężem wyjść z relacyjnego kryzysu po zdradzie i uczynić ten kryzys największą związkową trampolina rozwoju – od razu pojawili się ludzie, których to zainspirowało, którzy chcieli się uczyć na naszej wiedzy i doświadczeniach. I tak (w wielkim skrócie, bo to przecież blog fotograficzno/kulinarny a nie rozwojowy) zaczęła się moja praca na drugi etat.

A teraz wróćmy już do fotograficznego 2023 roku- dużo się w nim działo. W moim corocznym liczeniu zdjęć które ukazały się w druku zebrała się całkiem przyzwoita liczba 178 zdjęć. Publikowałam w prasie polskiej, włoskiej, niemieckiej, francuskiej i holenderskiej. Wszystkie zagraniczne kontrakty zdobyłam dzięki mojej agencji House of Picture.

I w tym roku również, jak zwykle szkoliłam dziesiątki fotografów kulinarnych (choć z wiadomych przyczyn było tych szkoleń trochę mniej niż w latach ubiegłych). I tak sobie myślę, że jeśli są wśród Was Ci, którzy od lat marzą aby przyjechać na kurs fotografii kulinarnej do mojego studia i jeszcze tego marzenia nie spełnili to uważam, że nadszedł najwyższy czas aby to marzenie zrealizować, bo- szczerze powiedziawszy- nie wiem ile jeszcze szkolenia z tej dziedziny będę prowadzić.

A w tegorocznych licznych sesjach- jak zwykle pomagały mi moje serdeczne przyjaciółki i asystentki. Kasia Kowalczyk, Renata Mogilewska, Ania Simon, Agnieszka Nowak- dziękuję Wam Moje Drogie serdecznie-bez Was nie dałabym rady- wnosicie do mojej pracy wszystko to co najlepsze.

Zdjęcia z kalendarza:
1. Styczeń- zdjęcie otwierające sesje o przyjęciu sylwestrowym 2024- ukazało się w styczniowym numerze miesięcznika Weranda- wydanie już dostępne w kioskach
2. Luty- Burgery z panierowanym camembertem i sosem żurawinowym- z tej samej sesji
3. Marzec- Babka majonezowa z Wielkanocnej sesji dla magazynu Weranda.
4. Kwiecień- Żółtka zapiekane na parmezanowej chmurce
5. Maj- Pavlova z Truskawkami- zdjęcie z sesji dla cukierni Małgosia
6. Czerwiec- 3 kolorowe szparagi- zdjęcie otwierające sesję do majowego wydania miesięcznika Country- we współpracy z Anią Simon
7. Lipiec- Sałatka z porzeczkowym vinegretem- zdjęć wraz z większa sesją czeka na publikację w następnym roku 2024
8. Sierpień Spaghetti z pędami nasturcji- zdjęcie opublikowane w październikowym numerze magazynu Country- asystowała nieoceniona Kasia Kowalczyk- dziękuję.
9. Wrzesień- słodki mus z awokado- zdjęcie ze styczniowego wyjazdu na Sycylię- wraz z całą awokadową sesją czeka na publikację w 2024 roku
10. Październik- zupa z pieczonej dynii-zdjęcie opublikowane w październikowym numerze magazynu Country- asystowała nieoceniona Kasia Kowalczyk- dziękuję.
11. Listopad- Sałatka z czerwonej kapusty z awokado i granatem- mała zapowiedź sesji która wkrótce w kioskach wraz z lutowym wydaniem miesięcznika Country.
12. Grudzień- przecudowne pierniczki od Iga Sarzyńska wzrusza Toruń.

A jak Moje Drogie ułożył się Wasz 2023 rok? Robicie takie roczne podsumowania? Uważacie, że warto?
Ja uważam, ze jak najbardziej tak- warto wyznaczać sobie cele i warto patrzeć ile z nich udało się zrealizować -to inspiruje, dyscyplinuje i pomaga. Ściskam Was wszystkich serdecznie- dziękuję, że cały czas tu ze mną jesteście. Odezwijcie się może w komentarzu- żebym wiedziała, że jest tu jeszcze dla kogo od czasu do czasu coś opublikować. Choć już dawno przestałam sobie obiecywać, że będę to robić regularnie 😉 Życzę Wam wspaniałego Nowego 2024 roku!














Witam serdecznie w nowym roku, jak zwykle w permanentnym niedoczasie i z wielkimi zaległościami blogowymi. Już się (wyobraźcie sobie!), nawet z tym pogodziłam, że choćbym nie wiem jak się starała nie potrafię ogarnąć już wszystkiego. Pełen etat fotografa i stylisty kulinarnego, blogowanie, dziesiątki prowadzonych kursów i warsztatów, zagraniczne wyprawy fotograficzne, obowiązki w zupełnie oddzielnej rodzinnej firmie. Do tego (bardzo dla mnie ważne) bycie mamą i żoną i tak na zupełną dokładkę w sezonie letnim własny ogród warzywny. Trochę dużo jak na jedną osobę. Ogarniam więc tyle ile się da a w reszcie pozwalam sobie na zaległości.
Postanowiłam dziś opowiedzieć Wam czym byłam tak zajęta przez cały ostatni rok czyli podsumować bardzo pracowity dla mnie rok 2016. Wyjdzie na to, że się trochę pochwalę ale ja osobiście uważam, że w chwaleniu nie ma nic złego. Jeśli robi się to szczerze bez chęci wzbudzenia zazdrości jest w tym dużo pozytywnej energii- „zobacz mnie się udało- dlaczego Tobie miałoby się nie udać – spróbuj”- oto mój przekaz . Poza tym każda forma samo-docenienia (nie mylić z narcyzmem) jest moim zdaniem cenna w procesie samorozwoju.
Jednym z projektów nad którym pracowałam przez cały 2016 rok były zdjęcia do pierwszej cukierniczej książki
Jak co roku pracowałam również na zlecenia magazynów kulinarnych. Tym razem jednak nie tylko dla polskich ale dzięki mojemu kontraktowi z agencja również dla zagranicznych. To jest praca, którą lubię najbardziej i staram się (obok uczenia innych fotografii) poświęcać jej jak najwięcej czasu. We współczesnym wirtualnym świecie miło jest oglądać swoje zdjęcia w druku- dlatego skrupulatnie zbieram magazyny z moimi publikacjami. Jednego z grudniowych świątecznych wieczorów wyciągnęłam z wielkiej wieży ułożonej w moim pokoju tylko te które ukazały się w 2016 roku.
No i na koniec to co moim zdaniem, w mojej pracy najwartościowsze- 
Witam serdecznie i przedstawiam mój debiut w profesjonalnej niekulinarnej sesji na zlecenie Magazynu Weranda Country (cały materiał z tutorialami jak zrobić wianek znajdziecie w październikowym numerze). Sesja powstała w moim ogrodzie i trwała aż 3 dni (powstało w tym czasie dużo więcej materiału niż tu widzicie). Współautorką sesji jest jedna z moich bardzo zdolnych kursantek Ania Simon, która wykonała wspaniałe wianki i dekoracje jesienne oraz pomagała w wielu innych aspektach. Aniu -dziękuję serdecznie. Praca z Tobą powoduje, że 2+2 (zawsze) = (co najmniej) 5.
A już całkiem na poważnie- niestety zasada wpajana mi całe dzieciństwo przez babcię- „im więcej pracy w coś włożysz tym lepszy rezultat osiągniesz”- w fotografii sprawdza się tak samo dobrze jak w życiu. W obecnych czasach kiedy każdy jest fotografem i ma dostęp do profesjonalnego sprzętu i wiedzy w Internecie- czym można się wyróżnić z tego tłumu? Otóż moim zdaniem pozostaje tylko ciężka praca i ciągłe doskonalenie. Nie kupię sobie lepszego sprzętu niż X,Y, Z, nie odkryję Eureki i nie znajdę niczego innego do fotografowania czego oni by nie znaleźli- mogę tylko poświęcić tej pracy więcej czasu, więcej uwagi i więcej determinacji i tym odróżnić się od innych. I wbrew pozorom to nie jest wywód o tym jak wyprzedzić konkurencję a raczej o tym jak podchodzić do życia.
Oczekiwania niektórych osób co do rezultatów ich działania potrafią mnie mocno zadziwić. Wielkie rozczarowanie, że 15 minutowy wysiłek daje tylko 15 minutowy efekt jest we współczesnym świecie powszechne. Moim skromnym zdaniem przyczyniają się do tego gry komputerowe, gdzie przez 15 minut można zbudować dom, znaleźć się na drugim końcu świata, zabić wszystkich dookoła, 5 razy zmartwychwstać i to wszystko w ciągu jednego wieczoru nie ruszając się z fotela. Daj współczesnemu dziecku scyzoryk i kawałek drewna i poproś, żeby coś wyrzeźbiło- po 5 minutach będzie sfrustrowane, że nie trzyma w ręku miniaturki wieży Eiffla. 

